LifestyleMotywacja

Rok 2020 – czy taki najgorszy…

Grudzień, a szczególnie jego końcówka to dla mnie co roku dobry czas na pewne podsumowania. Na spojrzenie co się udało w minionych miesiącach, co niekoniecznie, co warto zmienić, a co udoskonalić. Chyba dla większości z nas ten rok był czasem weryfikacji, przewartościowania i pewnej zmiany myślenia czy podejścia. Podobnie było u mnie, nie ukrywam, że ostatnie 12 miesięcy były niezwykle specyficzne, intensywne i zaskakujące, i od razu powiem nie przez Covid-19, pandemię czy lockdown, choć na wiele rzeczy oczywiście ta cała sytuacja bardzo wpłynęła…

Podróże

Po dość intensywnym 2019 roku pod względem podróży służbowych i nie tylko i ten 2020 miał wyglądać podobnie. Rok rozpoczęłam podróżą do USA, a dokładnie do Atlanty, tydzień pracy i kilka dni wolnego na zwiedzanie pozwoliły mi odkryć okolice Atlanty i Tennessee. To były intensywne dni, sporo pracy, ale jeszcze będąc w Atlancie wiedziałam, że w kolejnym roku będę miała co zwiedzić (taki był plan, że w styczniu 2021 również będę miała targi w Atlancie, jest jak jest…US na razie musi poczekać…). Kolejne miesiące przynosiły znane nam wiadomości, moje loty dzień po dniu były anulowane… Amsterdam, Włochy, Nowy York, Niemcy, Kazachstan powiem szczerze, że początkowo myślałam (chyba jak wszyscy, że to potrwa może z 3-6 miesięcy i znowu będzie w miarę normalnie). Ale że nie łatwo zabić we mnie ducha podróżnika, podczas pierwszego lockdownu kiedy miałam 2 tygodnie urlopu podróżowałam sporo między kuchnia, dużym pokojem i tarasem oraz wychodziłam z piesełem na spacery 4-5 razy dziennie. Powiem szczerze, musiałam kilka rzeczy sobie przemyśleć i poukładać. Po prostu nie lubię zmian w moich planach, a te wyjazdowe często planuję ze sporym wyprzedzeniem. Jednak musze docenić sytuację jaką mieliśmy, dzięki niej miałam zdecydowanie więcej czasu na wyjazdy rowerowe po okolicy, każdy weekend spędzałam gdzieś na rowerze. Na przełomie maja i czerwca tydzień spędziłam w Kołobrzegu, potem lipiec i obóz biegowy na Suwalszczyźnie, kilka wyjazdów do Trójmiasta i powiem szczerze, że dzięki nawet takim krótkim wypadom mogłam zjeździć kawałek Polski. We wrześniu po ponad półrocznej przerwie wsiadłam do samolotu. Poleciałam na kilka dni z moim bratem do Londynu, bo zaczynał tam studia. To była dziwna podróż, w maseczkach, z zachowaniem bezpiecznej odległości, dezynfekcją itp. Przez te kilka dni mogłam w końcu pobiegać po jakimś fajnym miejscu, spędzić czas z Młodym i spotkać się ze znajomymi. Nie ukrywam, niesamowicie mi tego brakowało. I już zaczynałam planować przylot do Londynu w listopadzie i już zastanawiałam się gdzie by tu polecieć i co… Znowu UK zamknięte, druga fala, itp. Powiem jedno… Ja już bardzo bym chciała wrócić do podróżowania, do moich wyjazdów służbowych, zwiedzania świata i startów poza Polską. Ale na chwilę obecną postanowiłam za dużo nie planować. Poczekam dwa-trzy miesiące, zobaczymy co się wydarzy. Jestem optymistką, więc cicho wierzę, że niebawem będzie lepiej, nie tak jak przed pandemią, bo inaczej, ale będzie lepiej. W to wierzę!

Sport

2020 przyniósł kilka zmian w moich sportowych poczynaniach i sportowym życiu. Początek roku był intensywny, powrót po roztrenowaniu, fajne wejście w treningi do określonych celów. A było ich kilka między innymi półmaraton w Nowym Yorku w maju, 1/4 IM w Bydgoszczy, 1/2 IM w Kazachstanie w sierpniu i zakończenie sezonu półmaratonem w Katowicach oraz Biegiem Niepodległości na 10km. No cóż z całego kalendarza wyszły tylko dwa starty – 1/4IM w Katowicach i półmaraton w Katowicach. Niestety pandemia pokrzyżowała plany doskonalenia pływania – tak serio od marca do czerwca prawie nie pływałam. Natomiast nieskończone godziny spędziłam na rowerze. Tranażer stał się moją odskocznią, dość często jeździłam dwa razy dziennie, szczególnie podczas pierwszego lockdownu.

Co ważne cała sytuacja, zamknięcie nas w domach zmotywowała mnie do ogarnięcia mojego “trzeciego pokoju” – taki gościnny pokój z biurkiem i miejscem na książki. Postanowiłam przede wszystkim przejrzeć co tam jest, przemeblować go i stworzyć tam, a w sumie zorganizować w tej przestrzeni mini siłownie. Finalnie mogę powiedzieć, że siłownia już jest gotowa, pokój zmienił się nie do poznania, wyjechało z niego sporo rzeczy. To dalej mój pokój gościnny połączony z biurem i siłownią 🙂 Dużo funkcji na niewielkiej przestrzeni ale mam wszystko czego potrzebuję do treningu (hmmm no może poza basenem, gdyby ktoś wymyślił jak go ogarnąć na tarasie to proszę śmiało pisać 😉 ).

Dzięki temu, że w mieszkaniu powstało miejsce specjalne do ćwiczeń w którym stoi nie tylko rower, bieżnia czy hantle, mam też miejsce do codziennych ćwiczeń. Dzień staram się rozpoczynać rozciąganiem i ćwiczeniami wzmacniającymi. Powiem szczerze myślałam, że zapału starczy mi na miesiąc, ale od prawie 9 staram się nie odpuszczać i weszło mi to w nawyk, za co wdzięczne są nie tylko moje nogi ale całe ciało.

Ponadto 2020 rok pozwolił mi na wyjazd na obóz biegowy na Suwalszczyznę. Był to bardzo fajny intensywny czas z genialnymi ludźmi. Kasia i Bartek, którzy organizowali obóz zrobili to świetnie, właśnie czegoś takiego oczekiwałam od obozu biegowego, był czas na trening, na wyjazd na coś słodkiego do Suwałk, na pływanie w jeziorze, rozmowy przy płatkach do późnych godzin i wspólne spędzanie czasu. (BTW jeśli ktoś by się zastanawiał nad takim obozem, szczerze polecam!!)

Biegowo ubiegły rok to była sinusoida – kiedy już widziałam fajny progres, zaczęłam biegać swoje przyplątała się kontuzja – rozcięgno podeszwowe, którego leczenie zajęło trochę czasu. Najważniejsze, że już mam to za sobą i powoli wracam do mocniejszego biegania.

Podobnie niestety było z pływaniem. Zamknięcie basenów i pauza od marca do czerwca, potem sezon na open water, prawda jest taka, że łapałam każda możliwą chwilę by coś popływać, czy do w jeziorze czy nad morzem. Od września wróciłam do zajęć z pływania, do treningów 3-4 razy w tygodniu no i niestety koniec grudnia przyniósł kolejne zamknięcie basenów. Mam nadzieję, że jednak za niedługo uda się cokolwiek wrócić do pływania, bo w końcu je polubiłam 😉

Rower tym razem zostawiłam na koniec – był on najbardziej stabilny 🙂 Po prostu robiłam swoje i jeździłam, sporo jeździłam. Pod koniec 2019 roku kupiłam rower czasowy więc pierwsze pół roku to było przyzwyczajanie się do niego na tranażerze w domu lub na tarasie. Od czerwca postanowiłam, że w każdy weekend będę jeździć gdzieś dalej na szosie, żeby wpadało ponad 100 km. Zjeździłam sporą cześć Śląska i Małopolski. Nie wiem ile przejechałam kilometrów w 2020 roku ale wiem, że ilość godzin spędzonych w siodełku to ponad 500 😉

Studia

Tak, tak, 2020 rok przyniósł również zmianę w moim życiu pod względem rozpoczęcia studiów na Politechnice Gdańskiej. Żeby nie było, że podjęłam tą decyzję spontanicznie, to dodam, że myślałam o doktoracie od 2 roku magisterki i niejednokrotnie rozmawiałam o tym z wieloma osobami. Jednak sam pomysł o składaniu papierów na PG w Gdańsku to wynik rozmów na… obozie biegowym na Suwalszczyźnie 🙂 Oczywiście myślałam również o uczelniach bliżej, ale chyba to co postawiło kropkę nad i w tym przypadku był fakt, że studia doktoranckie w Gdańsku są w całości w języku angielskim. Tak więc od listopada studiuje w Szkole Doktorskiej na Politechnice Gdańskiej i powoli realizuje moje cele krok po kroku 🙂

2020 – czy taki najgorszy?

Powiem Wam, tak na podsumowanie… Ten rok był dziwny, zweryfikował w moim życiu bardzo wiele. Ale pomimo wszystko dał mi masę radości, spełnienia i nauczył mnie sporo o sobie samej. Może nie spełniłam marzenia by polecieć do Nowego Yorku, Święta Wielkiej Nocy czy Bożego Narodzenia nie były w licznym gronie, czy też nie wystartowałam w zaplanowanych startach. Ale jeśli miałabym go oceniać to będę skupiać się na pozytywach tego roku… Miałam czas, coś czego mi niesamowicie brakowało w ostatnich miesiącach. Czas dla siebie, dla rodziny, dla pieseła, czas by poczytać, czas by zrobić porządek w życiu i w mieszkaniu, oraz na tarasie. Ponadto miałam czas i możliwość stworzenia tej strony co sprawiło mi niesamowitą radość! Doskonale zdaję sobie sprawę, że dla wielu z Was było to trudny rok, ale jeśli mogę cokolwiek radzić… Skupiajcie się na pozytywach, ja jeszcze bardziej tego uczyłam się w tym roku. Zawsze łatwiej jest wymienić 10 rzeczy negatywnych niż 10 rzeczy pozytywnych, ale to na nich warto się zatrzymać. Jak to mówi moja siostra…

Normalnie Ślivka ver 2.0.

Tags:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.