Tak, tak ja doskonale wiem, że delikatnie mi się przesunęło podsumowanie ostatniego miesiąca. Po prostu ostatnie tygodnie nie ukrywam były dość intensywne. Praca, studia, treningi i ogarnięcie rzeczy przed świętami to była dość mocna logistyka. Prawie tydzień w grudniu spędziłam w Gdańsku bo miałam zajęcia i powiem szczerze gdyby nie fatalna droga do Trójmiasta byłby to idealny czas. Mądrzejsza o to doświadczenie najbliższe wyjazdy zaplanowałam pociągiem, jedynie muszę przemyśleć jeszcze logistykę transportu roweru pociągiem 😉
Tymczasem zapraszam Cię do mojego podsumowania grudnia… Enjoy 🙂
Pływanie
Grudzień na basenie był dość intensywny. Oczywiście w związku z obostrzeniami pływanie wiązało się z zaawansowaną logistyką. Pierwsze dwa tygodnie jeszcze uczestniczyłam w zajęciach z doskonalenia pływania i ponadto pływałam w Mikołowie. Finalnie w grudniu wpadło 10 treningów na basenie, byłoby ich pewnie więcej, ale tygodniowy wyjazd do Gdańska i wprowadzone obostrzenia zmusiły mnie do adaptacji planu treningowego do panujących warunków. To co najważnejsze pływa mi się coraz lepiej i widzę delikatną poprawę, co mnie bardzo cieszy.
Rower
Trochę tego kręcenia w grudniu było. Wpadło 12 treningów, w tym tydzień jeżdżenia na szosie, bo do Trójmiasta wzięłam Meridę. Cóż mogę powiedzieć sporo treningów jakościowych, kilka obejrzanych filmów na Netflixie i dość mocno zmęczone nogi pod koniec miesiąca. Prawdę mówiąc minutówki wciąż są dla mnie wyzwaniem, na szczęście widzę ich efekty i może nie sprawiają mi one ogromniej przyjemności, ale już aż tak nie bolą.
Bieganie
Biegowo grudzień był bardzo udany. Będąc w domu kręciłam kilometry na bieżni, a podczas wyjazdu do Gdańska biegałam nad morzem. Wiem, że jest spore grono ludzi którzy biegają cały rok na dworze, ja jednak do tej grupy nie należę . Nie lubię zimna, marznę przeokropnie i praktycznie podczas całego okresu jesienno-zimowego czyli od listopada do marca większość treningów robię na bieżni. Podobnie i było w grudniu. Finalnie wpadło 11 treningów biegowych. Ale 3 z nich wykonywałam w Gdańsku i Gdyni. Myślałam, że zamarznę biegając, jednak widok morza i świetne powietrze rekompensowało mój dyskomfort.
Ćwiczenia wzmacniające/rollowanie/rozciąganie
Z ćwiczeniami bywało różnie, ale prawdę mówiąc praktycznie po każdym treningu biegowym czy rowerowym wpada u mnie rollowanie i rozciąganie. Ćwiczenia wzmacniające staram się robić 2-3 razy w tygodniu. Niby tak niewiele, a widzę efekty. Organizm wytrzymuje większe obciążenia, nie mam jakiś okropnych zakwasów, które uniemożliwiałyby mi trening kolejnego dnia itp. Aaaa i jeszcze jedno po kilku miesiącach regularnego rollowania i ćwiczeń zauważyłam, że organizm fajnie się adoptuje do nowych bodźców.
Regeneracja
Pisałam w listopadzie, że moim celem ostatnim czasem jest 8h snu. W grudniu jeszcze nie udało się codziennie tyle spać, ale byłam bardzo blisko. Ponadto bardzo wypoczęłam nad morzem, miałam czas na długie spacery, czytanie książek i dotlenieniem się świeżym powietrzem. Dodatkowo wpadło też kilka dni wolnych poza urlopem. Okres świąteczno-noworoczny dał mi możliwość złapania oddechu i odpoczynku, co było mi bardzo potrzebne po intensywnej jesieni. Tak więc pełna nowych sił wchodzę w kolejny rok 🙂