Mamy listopad, za mną ostatni start w sezonie 2023 – Bieg 11 listopada, czyli jednym słowem mogę podsumować ostatnie miesiące treningów, pracy i fantastycznej zabawy. Zupełnie nie spodziewałam się, że powrót do pełnego sezonu przygotowań sprawi mi tyle radości. Kto czytał wcześniejsze wpisy wie doskonale, że w 2021 musiałam mocno zwolnić. Ale dzisiaj wiem, że ten czas był mi bardzo potrzebny by uświadomić sobie jak bardzo lubię moje sportowe, zwariowane życie oraz jak bardzo chcę żeby ono dalej fajnie się rozwijało. Co ważne w tym sezonie startowym padły moje nowe życiówki (w biegu na 10km oraz w półmaratonie). I ciekawe są to moje nowe życiówki w życiu po przygodach zdrowotnych. Tak do tego chcę podchodzić i cieszyć się, że obecnie mogę trenować i czerpać z tego bardzo dużo zadowolenia. Dzisiaj tylko w kilku słowach podsumowanie, bo nie ukrywam, że już piszą się kolejne teksty bardziej szczegółowe, nie tylko o zawodach, ale też o obozie biegowym i innych ważnych dla mnie aspektach. ENJOY 🙂
Wyjazdowe wakacje – USA & CH
Wakacje minęły bardzo intensywnie. Z jednej strony sporo pracy, dużo treningów, ale też dwa dłuższe wyjazdy. Na przełomie lipca i sierpnia wraz z moją siostrą i jej mężem oraz naszą mamą wpadliśmy na chwilę – no trochę dłuższą chwilę do USA. W planach było odwiedzenie Massachusetts, skąd pochodzi Thomas i gdzie mieszka jego rodzina oraz krótki wypad do Nowego Jorku i spełnienie jednego z marzeń naszej mamy 🙂 Zobaczenia Big Apple na własne oczy. Wyjazd wyszedł super! Fantastyczny czas z rodziną, 2 dni imprezy urodzinowej, zwiedzanie na maxa każdego dnia i wiele wiele więcej (o czym też tu przeczytacie niebawem 😉 ). Natomiast w drugiej części sierpnia w ramach prezentu urodzinowego sprawiłam sama sobie wyjazd na obóz biegowy do Szwajcarii 🙂 Wyjazd organizowany przez Kasię i Bartka Olszewskich jak zawsze nie zawiodł. Niesamowite krajobrazy, dobre treningi no i ekipa (#101 rulezzzz) jednym słowem nie mogłam lepiej spędzić swoich urodzin i dni po. O obozie zdecydowanie popełnię jeszcze kilka słów bo do napisania i opowiedzenia jest sporo. Choć może najlepszym jego podsumowaniem będzie fakt, że w 2024 również chcę jechać do St. Moritz.
Szybka dyszka czyli zejście poniżej 50 min w biegu na 10 km
Nie ukrywam, mój powrót do biegania i ogólnie aktywności nie przyszedł wybitnie łatwo, tu szczególnie Kasia (moja trenerka) wie ile nas kosztowało przepracowanie mojego nastawienia do biegania i wysiłku, moich obaw i różnych problemów. Ale po kilku próbach zrobiłyśmy to (dosłownie bo to Kasia prowadziła mnie podczas całego biegu) na 2. Nice To Fit You Warszawskiej Dyszce, organizowanej przy Maratonie Warszawskim. Trasa biegu do wybitnie prostych nie należała, ale zrobiłyśmy to – 49:34 to mój najlepszy wynik od powrotu do biegania. Ale tu wiem, że niebawem mogę ten wynik poprawić 😉
Cracovia Półmaraton
Nie długo po Warszawskiej 10 przyszedł czas na mój główny bieg w sezonie czyli rozprawienie się z półmaratonem, tu padło na Kraków, jako że miasto znam, nocleg zorganizowany podobnie jak kibice (na trasie nie zabrakło moich rodziców oraz Anki i Thomasa). To był chyba najprzyjemniejszy bieg w moim życiu. Serio. Od początku do końca czułam się dobrze, biegło mi się bardzo przyjemnie. Choć jak to ja musiałam rano ponarzekać na zimno i chłód. Cały bieg poszedł dokładnie tak jak był zaplanowany dzięki temu na mecie niesamowicie cieszyłam się z wyniku 01: 49:46. Choć co ciekawe jakoś nie kalkulowałam w głowie co i jak (chyba też pierwszy raz w życiu), po prostu biegłam swoje! I to oddało na końcu 🙂 Cieszę się bo szczerze mówiąc wiele zależało od tego biegu. Szczególnie w mojej głowie. Dzięki temu że do końca cisnęłam i walczyłam o fajny wynik wiem, że moja głowa znowu weszła na tory – nie marudź, rób swoje!
Tyle na dzisiaj 🙂 niebawem trochę więcej i bardziej w szczegółach o tym co ostatnio w trawie piszczy 🙂 Stay tuned!